Nowogród, par. p.w. Ścięcia Św. Jana Chrzciciela

Drogi Księże Proboszczu, Kochana Mamo, Droga Rodzino, Przyjaciele, Znajomi.

Dokładnie tydzień temu dotarła do nas tragiczna informacja o śmierci Julii. Informacja, która pogrążyła nas w rozpaczy, smutku i która skłania nas do zadawania sobie trudnych pytań. Czy to musiało się wydarzyć? Czy musiała tam iść? Dlaczego Pan Bóg do tego dopuścił? Jak teraz dalej mamy żyć? I wiele innych. Tak trudno znaleźć na te pytania odpowiedź. Czy one w ogóle istnieją? Przecież tak bardzo Julkę kochamy, tak ważna była dla nas. Miała tyle planów, wychodziła ze wszystkim na prostą, była ostatnio tak blisko Pana Boga. Niestety tak trudno myśleć teraz umysłem, a tak bardzo serce odczuwa ból, że to może w nas zwyciężyć, a z oczu znowu popłyną łzy.

Kochani dlatego chciałbym podzielić się z Wami tym co sam zauważyłem. Po kursie wspinaczki, w lutym Julka napisała bardzo głęboki list. Ona myślała zupełnie podobnie jak inny wielki człowiek, który bardzo kochał góry. Św. Jan Paweł II tak mówił o górach: „Ilekroć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie krajobrazy, dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata. Dziękuję Mu za Jego własne piękno, którego wszechświat jest jakby odblaskiem, zdolnym zachwycić wrażliwe umysły i pobudzić je do uwielbienia wielkości Bożej wielkości. W górach znajdujemy nie tylko piękne, wspaniałe widoki, ale znajdujemy szkołę życia. Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość w obliczu majestatu i dostojeństwa gór. Góry są wyrazistym symbolem wędrówki ducha, powołanego, aby wznosić się z ziemi ku niebu, ku spotkaniu z Bogiem. Góry poprzez zdobywanie wzniesień daje nieograniczony kontakt z przyrodą, pozwalają zdobyć wewnętrzne wyzwolenie, oczyszczenie, niezależność, odnaleźć samego siebie.” Chciałbym odczytać także list Julki: „Czuję się szczęśliwa. Radość, wdzięczność, że mogę tu być. A może to okazja by być bliżej Boga? Podziękować Mu za to, że mogę widzieć te piękne góry, że kiedyś chciałam się zabić, a dzisiaj jestem tutaj. Czuje ogromną wdzięczność, góry to moje miejsce na ziemi. Nawet jak jest mi ciężko iść pod górę, nawet jak plecak rzuca mnie na boki i wpadam w zaspę, tego nie da się wytłumaczyć, gdy ktoś tego nie rozumie. To jest potęga. Coś niesamowitego. Dziękuję Bogu, że sprawił, że ten świat może być piękniejszy. Dziękuję mojej kochanej mamie, że jak byłam malutka wzięła mnie w to miejsce, a ja się w nim zakochałam.”

Kochani chcemy więc wspólnie zrozumieć. Julka bardzo kochała góry, tam czuła się wolna, spokojna, spełniona, a co najważniejsze tak bliska Panu Bogu. Czy można było Ją zmusić by nie szła, by zarzuciła swoją pasję? Wydaje się, że nie, Ona pragnęła tam iść, była gotowa ryzykować, aby zrozumieć siebie i piękno świata, aby uwierzyć w siebie. 

Pragniemy ukoić nasz ból, dlatego chcemy wsłuchiwać się w słowa Ewangelii. Dzisiaj Pan Jezus widząc nasze łzy i smutek pragnie nas przekonać: „Niech się nie trwoży serce Wasze. Wierzycie w Boga? I we mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było to bym wam powiedział.” Pan Jezus nie jest kłamcą. On jest Miłością. Skoro zabrał z tego świata Julkę to z pewnością się o Nią zatroszczy, z pewnością obdarzy Ją życiem wiecznym. Julka jest już bliżej Niego. Choć nam jest tak trudno, tak przykro Pan Jezus zatroszczy się o Nią, jest w najlepszych rękach. Dlatego niech się nie trwoży nasze serce, wierzymy przecież w Boga, wierzymy w Jego miłosierdzie. W domu Ojca jest mieszkań wiele. 

Kochani my jednak zostajemy tutaj. Musimy sobie w tej nowej rzeczywistości poradzić, niestety bez Julki. Dla nas Pan Jezus też ma swoją łaskę, swoje pocieszenie. Każda śmierć, zwłaszcza tak młodej, pięknej osoby jest dla nas lekcją życia. Julka miała swoje pasje, swoje marzenia, chciała naprawdę pięknie żyć, a przyszłość jawiła się przed Nią coraz piękniej. W trakcie realizacji tych największych pasji i marzeń traci życie. Chcemy z tej lekcji naprawdę skorzystać, aby piękniej żyć, aby podjąć walkę z tym co w nas jeszcze słabe, w czym tak wiele lęku, zniechęcenia. Chcemy, aby w naszym życiu śmierć Julki wydała dobre owoce, poprzez modlitwę, bliskość z Panem Bogiem i nasze lepsze życie, pogłębienie naszych relacji.

Kochana Mamo stajemy dzisiaj przy Tobie, przy Twoim zbolałym sercu, aby najpierw Tobie podziękować. Powiedzieć, że byłaś dobrą mamą to za mało. Julka miała w Tobie wiernego przyjaciela, któremu mogła się zwierzyć i powiedzieć o swoich porażkach, a Ty zawsze kochałaś i byłaś najbardziej jak potrafiłaś. Stajemy dzisiaj przy Tobie jako nauczyciele, wychowawcy, rodzice i chcemy Cię wspierać i powiedzieć, że zrobiłaś wszystko jak trzeba, ale musimy iść dalej, musimy jak najlepiej dalej żyć i wychowywać i uczyć młodych pasji i prowadzić do Boga.

Niech więc jeszcze raz te słowa z Ewangelii: „Niech się nie trwoży serce Wasze…” na nowo dzisiaj wybrzmią. W tych słowach Pan Jezus nas pociesza, ale też nadaje kierunek naszemu życiu. Zachęca nas, abyśmy nie pozostawali w rozpaczy, abyśmy nie pozostawali tylko na płaszczyźnie ziemskiej tu i teraz, bo w tym momencie tu jest ból, który może zamienić się w beznadzieje, w której możemy załamać ręce. Jezus zaprasza nas, abyśmy próbowali myśleć po Bożemu, a tam nie ma już bólu, smutku, beznadziei, ale jest zwycięstwo nad śmiercią, nad grzechem i słabością. Między śmiercią Julki, a Jej pogrzebem przeżywaliśmy uroczystość Wniebowstąpienia Pana Jezusa. Widzimy w niej Jezusa zmartwychwstałego, tego który pozostaje z człowiekiem, aż wreszcie wniebowstępuje, a w Jego domu jest mieszkań wiele także dla Julki, także i dla nas. Dlatego dzisiaj pragniemy z bólem serca, ale nade wszystko chrześcijańską nadzieją oddać Panu Jezusowi Julkę. Dla nas to wielka, niezrozumiana  strata, ale tylko w Bogu jest zbawienie, tylko On daje życie wieczne, tylko On w miłości zatroszczy się o Julię, a nam może dać pokój serca. On jest „drogą i prawdą i życiem”. Czy wierzymy w to? Czy potrafimy zawierzyć w tym trudnym momencie Jezusowi? Czy On może ukoić mój ból? „Niech się nie trwoży serce Wasze. Wierzycie w Boga? I teraz zawierzcie Mu, a On zbawi Julkę. Czy wierzycie w to?